W minionym tygodniu podczas standardowej wędrówki po bezdrożach Facebooka kilka razy natknęłam się na cytat Marka Krajewskiego:
„Humanista” w dzisiejszych czasach oznacza tylko „ten, który nie lubi matematyki”.
Post udostępniali moi znajomi, znajomi znajomych, administratorzy profili nastawionych na edukację, matematyczną i polonistyczną, wczesnoszkolną i licealną, ale także tacy nastawienia na rozrywkę i szeroko ujęty facebokowy fun. Udostępniali z przymrużeniem oka, z uśmiechem, z kpiną lub z ironią. Ale przecież wymowa cytatu raczej do smutnej refleksji się sprowadza: nie radzisz sobie z matematyką, ogłoś, że jesteś humanistą! Bądź dumny ze słabych ocen zdobywanych na lekcji matematyki, wszak inne ambicje kierują tobą w procesie edukacji…
Ostatecznie tak jest przecież dużo łatwiej. W końcu, humanistą być to powód do dumy. Szkoda tylko, że pojęcia troszkę się poplątały. Humanistą nie jest ten, kto nie potrafi poradzić sobie ze skomplikowanym równaniem. Kiedyś humanistą była osoba o szerokim spektrum umiejętności, wszechstronna, oczytana, zainteresowana wszelkimi dziedzinami nauki, sztuki i kultury. Dziś takie rozumienie przestało obowiązywać, a humanistą jest „specjalista w dziedzinie nauk humanistycznych”. W żadnym aspekcie, w żadnej definicji nie ma jednak mowy o tym, że humanistą jest każdy, kto słabo wypada w zmaganiach z matematyką. I wiedzieć trzeba, że świat nie dzieli się na humanistów i ścisłowców. To sztuczny podział. Owszem, są wybitni matematycy i są wybitni językoznawcy. Ale są też inżynierowie, którzy każdą zarobioną złotówkę wydadzą na wizytę w teatrze, są filologowie, którzy dla czystej przyjemności i mózgowej gimnastyki rozwiążą kilka zadań z konkursów matematycznych.
A więc zanim ogłosisz „Nie radzę sobie z logarytmami, jestem humanistą”, dobrze się zastanów. Może po prostu nie radzisz sobie z logarytmami… A z tym już sobie w Alfie poradzimy!